#Literatura

Zapomniana miłość

Fot.: Pawel Nolbert on Unsplash

Zapomniana miłość

„Wodo, marszczona w zefirowe plisy,
Podobna egipskiej szacie!
Światła prędkie, srebrzyste jak świergot skowrończy!
O kalie dzikie, irysy,
Wy, co się zaczynacie tam, gdzie ja się kończę…”

– Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, „*** Wodo, marszczona w zefirowe plisy…” (z cyklu Akwatyki, V)

Muszę napisać o tym, co wydarzyło się tamtego dnia. Było wyjątkowo chłodno, pogoda była zmienna jak nigdy. Rankiem słońce tuliło się do naszych skór, żeby wieczorem chłostały nas bestialskie porywy wiatru. Tak się bałam, chociaż wszystko było ok. Pamiętasz Wewe, było nam tak dobrze. Ale ty chciałaś od życia więcej. Zakochałaś się. Zauroczyłaś? To bez znaczenia. Gotowaliśmy razem kolację. Obiecałam ci, że pójdę do swojej babci, której tak dawno nie widziałam. Kaczka musiała być przepyszna. Mówiłaś mi, że następnego dnia zostawisz dla mnie resztę. Nigdy się nie dowiedziałam, jak smakowała. Mówiłaś, że była trochę niedopieczona – ale to bez znaczenia. Chwilę potem widziałam cię na drugim końcu jeziora. Myślę, że machałaś do mnie ręką, prawda? Powiedz, że tak. Pogoda była burzliwa, nasz dom był cały podtopiony. Siedziałam na dachu i modliłam się do serafinów o pomoc. Pomyślałam, że tylko tobie przyszło poznać miłość swojego życia, a ja spocznę na wieki na dnie bez wiedzy, jakie to uczucie. Nie wierzę, że to jak lot ptaka, jak szybowanie nad górami. To coś więcej. To uczucie, że twoja miłość odbija się w drugim człowieku. Zaraz! Stop! Co się dzieje? Widzę cię coraz wyżej. Czy to ja opadam? Wewe, czy to koniec? Czy ja się kończę? Nie chcę! Chcę jeszcze raz żyć w miłości. Dotykasz kwiatów rumianku i uśmiechasz się. To będzie ostatnia rzecz, jaką zapamiętam. Wewe nie mogła tak tego zostawić, zdjęła swoją lnianą bluzkę i wskoczyła do wody. Kobiety zastanawiały się, dokąd popłyną. Woda bowiem owszem opadała, ale nurt biegł w konkretną stronę – w stronę Nysy Szalonej. Trzymam cię za rękę, uspokój się Nana. Wiem, że długo stałam przy brzegu i wąchałam kwiatów, lecz ten zapach był silniejszy ode mnie. Myślałam też o naszej ostatniej kolacji. Tamtego dnia kochałam się z nim. Miałam wrażenie, że świat przestał istnieć. I faktycznie przestał. W jednej chwili wielka fala zalała nasz dom, a ja popłynęłam na polanę z kwiatami. Dlaczego zostałaś na dachu? Dlaczego nie chciałaś popłynąć razem ze mną? Ostatnią rzeczą, jaką powinnaś teraz robić to zamartwiać się. Jesteś dużo piękniejsza ode mnie. Każdy we wsi, nawet kobiety, zachwycał się twoimi włosami, aksamitną twarzą, delikatnymi dłońmi. Przestałaś w siebie wierzyć. Kiedy widziałam cię na drewnianej ławce pod pastwiskiem dla krów, czułam jak bije od ciebie samotność, bycie samej. Owszem, pomagałaś nam w gospodarstwie. Dawałaś z siebie wszystko, ale potem nie zostawało ci nic więcej. Obiecaj mi, że jak wypłyniemy z tej rzeki, zdejmiesz z siebie tę samotność. Widzę, że wygląda jak bandaże egipskiej mumii. Odwiń je, a odkryjesz swoje piękno. Będzie ci tak dobrze. Mój kochany powiedział, że ułożyłabyś sobie życie z niejednym z jego towarzyszy. A o to w końcu chodzi, prawda? Żeby być spełnioną, a nie martwą. Weź w dłoń ten rumianek. Poczuj, jak pachnie. Twoja skóra zmienia kolor z szaroziemistego na kolor soczystej brzoskwini. Żyjesz! Nana i Wewe zobaczyły zarysy dużego miasta z charakterystycznymi dwiema wieżami katedry i zamku. Tutaj staną się żywymi kobietami. Już się rodzą w jednym ze szpitali. Matka nazwie je Natalia i Weronika. Będą pracować w legnickiej szwalni. I obie zakochają się. Tak…! Tak samo pięknie i tak samo świetliście…!

Zbiornik retencyjny Słup powstał w 1978 r. w wyniku zalania dwóch wsi Żarek i Brachów. Wcześniej ich mieszkańcy zostali wysiedleni, a wiejska zabudowa zniszczona. Reguluje dziś przepływność Kaczawy, lewego dopływu Odry.

Co sądzisz o tym wpisie?

Wysyłając komentarz, akceptujesz politykę prywatności i zasady użytkowania.